Sushi po japońsku

Jadąc do Japonii myślałam, że podstawą naszej diety będzie sushi. Jak już wspominałam jedzenie w kraju kwitnącej wiśni bardzo mnie zaskoczyło swoją różnorodnością, więc mieliśmy duży wybór pyszności. Jednak, że bardzo sushi lubię, nie mogło go zabraknąć w naszym menu.
Czym jest sushi chyba nikomu tłumaczyć nie trzeba - gotowany ryż zaprawiony octem ryżowym z różnymi dodatkami, najczęściej świeżymi surowymi rybami i owocami morza.
Nasze pierwsze japońskie sushi mieliśmy zjeść na Targu Rybnym Toyosu, ale niestety z powodu koronawirusa targ był nieczynny. Znajomy zabrał nas więc na sushi w okolice wcześniejszego targu rybnego Tsukjii, do małej, na pierwszy rzut oka niepozornej, knajpki.

Sushi mieli tam wyśmienite i bardzo różnorodne, wyspiarskie położenie sprawia, że bogactwo różnego rodzaju ryb i owoców morza jest nie do opisania. Szczerze mówiąc większości ryb, które tam jedliśmy nie jest w stanie nazwać ;)


Ciekawie wyglądała też sama restauracja. Menu zarówno w formie tradycyjnej jak i takie - rozwieszone na ścianach:

jest tylko po japońsku, albo w wersji obrazkowej.
Sushi w takich miejscach jest rewelacyjne.

Innym razem wybraliśmy się do baru, gdzie sushi
jeździ na taśmie na talerzykach i można sobie coś wybrać, talerzyki mają różne kolory, każdy kolor to inna cena, a na końcu płaci się za ilość talerzyków.
W Polsce też spotyka się takie bary sushi, jednak to miejsce w Japonii niezbyt przypadło mi do gustu -  sprawiało wrażenie bardzo "przemysłowe". Mimo, że na środku byli kucharze, którzy przygotowywali wszystko na bieżąco, to mimo wszystko tam sushi nie podchodziło tak dobrze jak w tym pierwszym barze.

W podobnym barze byliśmy na Okinawie
 Na "dzień dobry" trzeba było u robota zamówić stolik lub miejsce przy barze
potem trzeba było poczekać, aż numerek, który został przydzielony zostanie wywołany i dopiero wtedy wchodziło się do sali.
Dania podawane też były na taśmociągu, z tą różnicą, że nie brało się co przyjedzie, tylko zamawiało się konkretne talerzyki na tablecie, a jak podjeżdżał talerzyk z zamówieniem to z głośnika przy stoliku rozlegały się fanfary
Oczywiście na końcu płaciło się tylko za to co się zjadło, a nie za to co się zamówiło, bo mogły być sytuacje, że ktoś wcześniej bez fanfar wziął nasze danie, albo to co przyjechało wygląda inaczej niż w menu i nam nie odpowiada.
W tym barze był tylko 2 rodzaje talerzyków czarne po 100 ¥ (ok. 3,60 zł) i po 150 ¥ (ok. 5,40 zł)
Oprócz barów, sushi można kupić prawie wszędzie, sklepy spożywcze mają gotowe dania, bary są na dworcach czy w metrze. Zamiast kanapki na podróż można kupić sobie porcję,
można też skusić się w restauracjach na takie zestawy, które wcale nie wychodzą drogo.


A jak wypada sushi w Polsce w porównaniu do Japonii ?

Szczerze mówiąc jeśli chodzi o jakość - nie najgorzej. Smak jest porównywalny, a czasem nawet na korzyść polskich barów. Jeśli chodzi o różnorodność zdecydowanie wygrywa Japonia - u nas z ryb przeważnie dostępne są tuńczyk, łosoś i czasem węgorz, a tam od koloru do wyboru.
Z tego co zauważyłam (nie wiem czy tak jest, to tylko moja obserwacja) w Japonii bardziej popularne są nigiri (kulka z ryżu z rybą lub innym dodatkiem na wierzchu),
niż sushi-maki (ryż z dodatkami zwinięty w rulon z wodorostami nori na wierzchu). Japończycy nigiri jedzą ręką, w sosie sojowym maczając rybę, a nie ryż !
No i jeszcze cena - zdecydowanie na korzyść Japonii, sushi tam jest tańsze niż w naszych barach. Wyżej podałam ceny talerzyków i szczerze mówiąc za 1.000 - 1.500 ¥ (35,00 - 55,00 zł) spokojnie dwie osoby się najedzą !