Smaki Szwecji

Po ostatniej podróży znów czas na coś z kuchni świata. Trudno jednak mi pisać o kuchni typowo szwedzkiej, bo mało stołowaliśmy się w szwedzkich restauracjach czy barach. Bardziej napisze tu o smakach, które będą mi się już chyba zawsze kojarzyły ze Szwecją.
Na pewno jednym z tych smaków będą ryby i owoce morza we wszelkich możliwych formach podania. I tak mój faworyt - kanapki z krewetkami,



- kanapki z sałatą jajkiem, sosem, krewetkami, pomidorem i ogórkiem lub innymi dodatkami.
Zajadałam się oczywiście śledziami - jakby inaczej, począwszy od tradycyjnych matiasów

przez różne dziwne kombinacje smakowe, np. w sosie koperkowym, czy musztardowym z curry,  na śledziach w zalewie piernikowej kończąc, choć to akurat kompletnie nie mój smak.
Nie wiem, czy wiedziecie, że Szwedzi mają dwie nazwy na śledzie - sill oraz strömming. Różnią się ponoć miejscem odłowu. Wszystkie śledzie złowione na północ od miejscowości Kalmar to sill ;)
Wracając do ryb, to nie obyło się bez smażonych
czy wędzonych, jedzonych bezpośrednio z papieru
No a skoro Szwecja to takie zagłębie rybne nie mogliśmy pogardzić zupą rybną. Chcieliśmy udać się gdzieś do restauracji na taką zupę, niestety ceny 60 - 100 zł za talerz zupy -  powalały. Zrobiliśmy więc zakupy w pobliskim sklepie rybnym i z łososia, halibuta, muli, krewetek i warzyw ugotowaliśmy cały gar zupy za ok. 130 zł za garnek ;)




Kolejnym smakiem z którym kojarzy się Szweją jest Jansson frestelse, czyli "Pokusa Janssona"

Jest to zapiekanka ziemniaczana z cebulą i anchois.
Prosty skład, a danie bardzo smaczne. My oczywiście kupiliśmy dania gotowe i tylko piekarnik był nam potrzebny

No i oczywiście z czym kojarzy się Szwecja wszystkim miłośnikom IKEI ? Oczywiście z klopsikami !
Köttbullar'ów z ziemniakami i borówką nie mogło zabraknąć na naszym stole.

Dodatkowo nasze były podane z własnoręcznie zrobionym sosem grzybowym, z grzybów zebranych w pobliskich lasach. A jest ich tam naprawdę sporo

i prawie nikt ich nie zbiera. Ale nieprawdą jest, że Szwedzi grzybów nie jedzą, bo w każdym markecie widzieliśmy świeże grzyby w sprzedaży i ludzie kupowali.
Ciekawostką w Szwecji są torty kanapkowe - smörgåstårta. Jest to danie, które zwykle przyrządza się na imprezy, urodziny czy spotkania towarzyskie. Tort robi się ze specjalnego płaskiego chlebka, przekłada się go serkiem śmietankowym, łososie, krewetkami, jajkami na twardo, dekoruje koperkiem, ogórkami - jak kto lubi wedle upodobań.
Danie przeważnie przygotowywane są w domach, ale nam udało się wypatrzeć w lodówce marketowej całkiem sporo różnych rodzajów tortów.



Jeśli chodzi o słodycze to zdecydowanie pod czas mojego pobytu w Szwecji królowały kanelbullary, czyli słodkie bułeczki cynamonowe



W Göteborgu poszliśmy nawet specjalnie do dzielnicy Haga na największe (co wcale nie oznacza najlepsze) kanelbullary na świecie. To tylko kawałek:
Z innych słodkich ciekawostek pierwszy raz w życiu jadłam lody lukrecjowe:


Bardzo ciekawy smak, choć zjedzenie całego loda to było wyzwanie ;)
Ogólnie Szwedzi lubują się w lukrecji, sklepy z żelkami i lukrecją są na każdym kroku, a smaków, rodzajów, kolorów i kształtów nie da się zliczyć.



Co do napojów, to piliśmy głównie kranówkę, czasem lokalne piwo, trochę kawy, trochę herbaty.
Podobnie jak w Norwegii, zakup alkoholu powyżej 3,5% jest w Szwecji problemem. W marketach można kupić dowolne napoje o obniżonej zawartości alkoholu.
To co powyżej 3,5% można kupić w specjalnych sklepach - Systembolaget, których w całej Szwecji jest ... ok. 430 ! Aby zakupić alkohol w  Systembolaget, trzeba mieć ukończone 20 lat. Sklepy są nieczynne w niedziele, nawet gdy znajdują się obok supermarketów, które dla odmiany w niedziele są czynne ;) Ceny alkoholu w Systembolaget są wysokie, to samo wino w Polsce jest 2-3 razy tańsze niż w Szwecji. W restauracjach jest jeszcze drożej. W pizzerii w małym miasteczku półlitrowe polskie piwo Żywiec kosztowało 45 zł !!!
Za to dużo pije się tu kawy, głównie z ekspresów przelewowych. Mi bardzo zasmakowała ta kawa
bardzo delikatna.


Tyle smaków Szwecji ze sobą przywiozłam. Na pewno to nie wszystko, bo nawet moje przewodniki mówią o daniach, których nawet w sklepach nie widziałam. Myślę jednak, że to nie był mój ostatni wyjazd do Szwecji, więc jeszcze kiedyś do tematu wrócimy.